piątek, 31 sierpnia 2012

Curry z kalafiora

Macie czasem tak, że czegoś Wam się chce i po prostu nie da rady inaczej jak tylko to kupić i zjeść? Ja tak miałem ostatnio z kalafiorem. Miałem ochotę na kawałek kalafiora, tak po prostu na surowo. Kalafior na surowo to forma w jakiej lubię go najbardziej. Nigdy nie byłem amatorem gotowanego z bułką tartą. Poza tym już sam zapach gotowanego kalafiora mnie zniechęcał. Dlatego zazwyczaj podjadałem go na surowo. Tak i tym razem zjadłem kawałek po prostu ze smakiem, ale nie jestem królikiem, więc nie wsunę na surowo  całego, sporego kalafiora. Trzeba było coś z niego zrobić. Była już prosta sałatka z surowego, a teraz padło na szybki obiad w postaci wegetariańskiego curry. I pomimo tego, że jestem, jak już pewnie zdążyliście zauważyć, zdeklarowanym mięsożercą, to to danie wyjątkowo mi smakowało i na pewno zrobię je jeszcze kiedyś. Zwłaszcza, że jest gotowe w czasie, gdy gotuje się ryż.

Składniki (2 porcje):
300-400g kalafiora (2 spore różyczki)
1 cebula
1 nieduża marchewka
2cm kawałek imbiru
1 papryczka peperoni
1 łyżeczka przyprawy curry (użyłem domowej mieszanki)
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
1 łyżka śmietany 18%
woda
sól
oliwa do smażenia
 
Przygotowanie:
Cebulę kroimy w grubą kostkę i podsmażamy na oliwie. Marchewkę obieramy i kroimy w grube zapałki, dorzucamy do cebuli. Całość dusimy przez 3-4min, aż cebula zmięknie. W tym czasie drobno siekamy imbir i ostrą papryczkę. Dorzucamy na patelnię pod koniec duszenia razem z przyprawą curry. Całość przesmażamy przez minutę, uważając, żeby nie przypalić przypraw. Koncentrat pomidorowy mieszamy ze śmietaną i połową szklanki wody. Wlewamy na patelnię i dusimy całość przez kilka minut. W między czasie doprawiamy do smaku solą. W razie potrzeby dolewamy więcej wody, powinien powstać dość gęsty, zawiesisty sos. Kalafiora dzielimy na małe różyczki i dorzucamy na 2 minuty przed końcem duszenia, żeby przeszedł aromatem i się ogrzał, ale nie zrobił miękki. Podajemy z ryżem. 
Ponieważ wolę jędrnego i chrupiącego kalafiora, dodaję go na sam koniec, żeby tylko się ogrzał i przeszedł aromatem sosu. Oczywiście można go dorzucić wcześniej i poddusić do miękkości, to kwestia gustu. Zamiast śmietany można użyć mleczka kokosowego, które na pewno będzie tu świetnie pasować, ale akurat go nie miałem.




czwartek, 30 sierpnia 2012

Bułeczki dyniowe

Przy wczorajszym przepisie na zupę dyniową pisałem, że zjadłem ją z dyniowymi bułeczkami. Oto one. Mięciutkie i puszyste, pierwsze bułeczki jakie wyszły z mojego piekarnika. Nie żebym się obraził na toster, ale chwilowo nie mam go pod ręką, dopiero do mnie przyjedzie. Pomysł na dyniowe bułeczki powstał spontanicznie podczas gotowania zupy. A do tego kończył mi się zapas pieczywa, więc czemu nie. Bułeczki mają dodatek imbiru i pieprzu cayenne, ale są one bardzo subtelne, imbir przewija się gdzieś w tle, a cayenne zostawia lekko pikantny posmak na podniebieniu. Takie bułeczki świetnie sprawdzą się do kanapek, bo nie są słodkie. Właściwie poza tym, że mają intensywnie pomarańczowy kolor to nie różnią się zbytnio od innych moich bułeczek.

Składniki (6 sztuk):
150g mąki pszennej typ 550
50 mąki kukurydzianej
1 łyżeczka suszonych drożdży
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
1/3 łyżeczki pieprzu cayenne
100-150g obranej dyni (u mnie wyszło 130g)
2cm kawałek imbiru
woda
 
Przygotowanie:
Dynie obieramy i kroimy w drobną kostkę. Imbir siekamy bardzo drobno lub ścieramy na tarce. Dynię i imbir dusimy na małym ogniu z niewielkim dodatkiem wody przez około 10min, aż stanie się miękka i będzie można ją rozgnieść na papkę. Im mniejsze kawałki dyni tym trwa to krócej. Rozgniecioną dynię odstawaimy do wystygnięcia.
Mieszamy ze sobą suche składniki, dodajemy dynię i dokładnie mieszamy. Zależnie od tego ile dodamy dyni i jak bardzo jest wilgotna należy dodać jeszcze tyle wody, żeby powstało ciasto. Zagniatamy je przez chwilę, żeby zrobiło się jednolite i nie kleiło się do rąk. Masa z dodatkiem dyni jest bardziej delikatna i trochę bardziej lepka niż z samej mąki, dlatego też nie wyrabiamy jej długo. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na godzinę. 
Z gotowego ciasta formujemy 6 bułeczek (lub 4 większe), układamy na blasze i odstawiamy na 15-20min do wyrośnięcia. Wyrośnięte nacinamy na krzyż, a właściwie tylko nożem robimy wgłębienia, bo ciasto jest na tyle delikatne, że nie bardzo chce się dać przeciąć (albo mam zbyt tępe noże ;) ). Smarujemy z wierzchu jajkiem lub mlekiem. Użyłem mleka, bo na taką małą porcję szkoda mi było całego jajka. Pieczemy ok. 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni.






środa, 29 sierpnia 2012

Pikantna zupa dyniowa z imbirem

Było dziś już trochę prywaty w związku z Versatile Blogger Award, a teraz czas na trochę jedzenia :) W związku z dyniową akcją na Durszlaku, jej organizatorka Beatrice z bloga Kuchnia w zieleni zaprosiła nas do wspólnego gotowania zupy dyniowej. Kulinarne zalety dyni odkryłem dopiero w zeszłym roku pod koniec dyniowego sezonu, kiedy po raz pierwszy zrobiłem ciasto dyniowe (już niebawem na blogu). Niestety nie nacieszyłem się nią za bardzo, bo szybko zniknęła ze sklepów. W tym roku jestem już mądrzejszy i zabieram się za dynię od razu. Na pierwszy ogień dyniowa zupa, z nutą imbiru i ostrą papryczką, bardzo gęsta, kremowa i o niesamowicie intensywnym kolorze :) Zjadłem ją z dyniowymi bułeczkami, na które przepis już wkrótce :)

Składniki (4-5 porcji):
1l bulionu drobiowego
400g dyni (już obranej)
200g ziemniaków (2 średnie)
100g marchewki (1 średnia)
100g cebuli (1 sztuka)
2-3 ząbki czosnku
4cm kawałek imbiru
1 papryczka peperoni
sól, pieprz
2 łyżki oliwy z oliwek
1 czubata łyżka śmietany 18%

Przygotowanie:
Warzywa kroimy w spore kawałki (poza papryczką, którą zostawiamy w całości), mieszamy z oliwą, łyżeczką soli i dużą ilością czarnego pieprzu. Przekładamy na blachę i zakrywamy folią. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 60-70 minut. Podpieczone i miękkie warzywa wrzucamy do bulionu i gotujemy przez 15min. Gotową zupę miksujemy na gładką masę i dodajemy łyżkę śmietany. Jeśli trzeba możemy ją doprawić solą i pieprzem.
Proporcje warzyw nie muszą być zachowane, ważne, żeby dominowała dynia. Możemy do zupy użyć też pietruszki czy selera, jeśli lubimy. Do miksowania polecam użyć blendera z dzbankiem zamiast ręcznego. Jeśli chcemy użyć ręcznego radzę wyłowić kawałki imbiru, które nie są tak miękkie jak inne warzywa i mogą zablokować blender. Mój w ten sposób obryzgał część kuchni na pomarańczowo. Blender z dzbankiem radzi sobie lepiej, ale czasem zostają kawałki imbiru. Przed miksowanie można usunąć papryczkę peperoni, jeśli nie chcemy, żeby zupa była bardzo ostra. Ja usunąłem papryczkę, ale wcześniej zdążyły z niej wylecieć nasiona, więc zupa była dość pikantna. Przy takiej proporcji warzyw zupa jest przyjemnie gęsta i treściwa, ale oczywiście można ją rozrzedzić większą ilością bulionu.






Versatile Blogger Award - nominacje

Bardzo mi miło, że zostałem doceniony i nominowany do nagrody Versatile Blogger Award i to nawet dwukrotnie :) Dziękuję za to Karmel-itce i Elexis :)

A oto zasady całej zabawy:
  • nominować 15 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
  • pokazać nagrodę The Versatile Blogger Award u siebie na blogu
Przez te 2 miesiące mojej obecności w blogosferze trafiłem naprawdę na wiele świetnych blogów, na które regularnie zaglądam, wybranie tylko 15 będzie trudne, ale cóż, takie zasady ;) 

Oto moje nominacje (kolejność przypadkowa):

Teraz jeszcze 7 faktów o mnie, no dobra ;)

1. Mam 24 lata (no dobra, 23, jeszcze przez prawie 3 tygodnie ;) ).
2. Jestem uzależniony od boczku i dobrej kiełbasy, właściwie mógłbym się żywić tylko tym.
3. Lubię zmywać.
4. Jestem uzależniony od oglądania Kuchni+. Chociaż od paru dni jestem na odwyku, bo telewizor jeszcze się do mnie nie przeprowadził ;)
5. Nie cierpię gotować w ciszy, zawsze słucham wtedy radia. Gdy nikt nie patrzy czasem tańczę i podśpiewuję :P
6. Moją kulinarną idolką jest Nigella. Zawsze marzyłem o tym, żeby prowadzić swój własny program kulinarny i robić to z takim luzem i naturalnością jak ona. Nie cierpię programów, w których prowadzący są sztywni, jakby im ktoś zapakował kij nie powiem gdzie. A niestety większość produkowanych u nas programów taka jest. 
7. Od dziecka zbieram sprzęty kuchenne. Gdy normalne dzieci dostawały pod choinkę zabawki, ja chciałem garnki, patelnie i naczynia do zapiekania. Część z nich mam do tej pory. Najwcześniejszy udokumentowany moment mojego kulinarnego zboczenia to zdjęcie, na którym mam 3 albo 4 lata i stoję z zielonym czajnikiem, który dostałem pod choinkę ;)

No to by było tyle o mnie ;)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Pomysł na papirus - wersja domowa

Ostatnio na kilku blogach spotkałem się z pozytywnymi recenzjami nowego Pomysłu na papirus. Zaciekawiło mnie to, ale że z przyzwyczajenia w sklepach omijam alejki z zupami w proszku i innymi gotowcami, to nawet nie miałem okazji widzieć opakowania na żywo. I pewnie przez jakiś czas nie zobaczę, chyba że specjalnie pójdę obejrzeć. 

Jako że nie wyglądało to na zbyt skomplikowane postanowiłem zrobić papirus domową metodą. Wyszło świetnie, przygotowanie zajmuje dosłownie chwilę, kurczak pyszny i bardzo soczysty. Koszt minimalny (chyba, że ktoś używa jakiegoś super luksusowego papieru do pieczenia), a do tego pewność tego co jemy. W składzie kupnego papirusa są utwardzane tłuszcze, które zbytnio nie zachęcają, u mnie jest oliwa z oliwek. Zapraszam na relację zdjęciową krok po kroku :)

Składniki (1 porcja):
100g filet z kurczaka
kawałek pergaminu
oliwa z oliwek
ulubione przyprawy (u mnie sól, słodka papryka, tymianek i płatki jalapeno)
150g kalafiora (1 różyczka)
ocet jabłkowy
oliwa z oliwek
sól, pieprz
 
Przygotowanie:
Kawałek pergaminu składamy na pół i przycinamy na wielkość fileta z 2cm marginesem z każdej strony. Rozłożony pergamin smarujemy oliwą. Świetnie sprawdzi się tutaj oliwa w sprayu, ale ja użyłem pędzelka, bo takiej nie posiadam. Natłuszczony pergamin posypujemy ulubionymi przyprawami. Na nim układamy kurczaka, zamykamy nasz 'papirus'. Smażymy na suchej rozgrzanej patelni przez kilka minut z każdej strony. 
Mięso wyszło pyszne, bardzo soczyste i delikatne. Jest na pewno dużo bardziej dietetyczne niż smażone klasycznie, bo do posmarowania pergaminu wystarczy odrobina oliwy. Zjadłem na lunch z szybką sałatką z surowego kalafiora w prostym vinegrecie. Polecam spróbować, bo naprawdę efekt jest świetny, a przygotowanie jest banalnie proste.









poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Zapiekanka ziemniaczana z białą kiełbasą

Oto potrawa, którą przyrządziłem pierwszego wieczora, gdy już przeniosłem się do nowego mieszkania. Wprawdzie boczek pierwszy wylądował na blogu, ale to było pierwsze danie jakie tam przygotowałem. Kiełbasy z ziemniakami nie liczę, bo dużo gotowania to tam nie było ;)

Zawsze podobało mi się to, jak Jamie Oliver wykorzystuje mięso z surowych kiełbasek do wielu dań. U nas niestety ciężko o surowe kiełbaski albo ja po prostu nie umiem szukać. Jedyne na jakie trafiam to surowa biała kiełbasa. Akurat ta, którą wykorzystałem jest bardzo smaczna i dobrze przyprawiona, dlatego wylądowała w mojej zapiekance. Wybaczcie jakość zdjęć, niestety gotowałem wieczorem, światła dziennego już nie było, a moja kuchnia nie jest zbyt dobrze oświetlona.

Składniki (2 porcje):
300g ziemniaków
1 cebula
2 surowe białe kiełbaski
1/4 szklanki śmietany 18%
1/4 szklanki mleka
2 łyżeczki musztardy dijon
sól
zioła dalmatyńskie Kotanyi
ser żółty do posypania

Przygotowanie:
Ziemniaki obieramy i kroimy w niezbyt grube plasterki. Cebulę kroimy w cienkie plasterki. Mieszamy śmietanę, mleko i musztardę, doprawiamy solą. Kiełbasę wyjmujemy z flaka. W naczyniu do zapiekania układamy 2 warstwy ziemniaków, każdą posypujemy cebulą, lekko solimy i posypujemy ziołami. Na to układamy kawałki mięsa z kiełbasy, cebulę i ostatnią warstwę ziemniaków. Całość zalewamy przygotowaną mieszanką śmietany i mleka. Posypujemy startym żółtym serem. Gotową zapiekankę przykrywamy folią aluminiową i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Pieczemy 40-50min pod koniec zdejmując folię, żeby ser się zarumienił. Trochę się zagapiłem i piekłem dłużej, dlatego boki są takie "rumiane" ;)
Mięso z kiełbasy można z powodzeniem zastąpić przyprawionym mielonym mięsem lub nawet kurczakiem pokrojonym w kawałki i przyprawionym. Użyłem ziół dalmatyńskich, bo mnie zaciekawiły jakiś czas temu, ale nie miałem jeszcze okazji ich użyć. Przypominają trochę zioła prowansalskie, ale jak dla mnie są trochę delikatniejsze, co mi odpowiada, bo nie przepadam za ziołami prowansalskimi.



niedziela, 26 sierpnia 2012

Boczek w 5 smakach

Jest i obiecany wczoraj przepis na boczek. Boczek w 5 smakach. Jak już pisałem początkowo chciałem go zrobić tak jak kiedyś robiliśmy w domu, czyli przyprawić majerankiem i czosnkiem, a później w koszyku z przyprawami trafiłem na przyprawę 5 smaków i pomyślałem czemu nie? Przyznaje się bez bicia, że jestem boczkoholikiem, mając do wyboru najlepsze desery albo boczek, zawsze wybiorę boczek. Najczęściej konsumuję boczek wędzony surowy, tak po prostu, ze smakiem. Ale coś czuję, że taki domowy pieczony będzie często gościł w mojej kuchni, bo jest pyszny zarówno na ciepło jak i na zimno jako wędlina do kanapki.

Składniki:
500g surowego boczku bez kości
2 łyżeczki brązowego cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka przyprawy 5 smaków
1 łyżeczka czarnego pieprzu
1/3 łyżeczki pieprzu cayenne
2 łyżki oleju
 
Przygotowanie:
Mieszamy wszystkie przyprawy (bez oleju) i dokładnie nacieramy nimi boczek. Mój marynował się przez 12h w lodówce, przyprawiłem go wieczorem, a upiekłem rano. Myślę, że to minimum, z powodzeniem może leżeć w zamkniętym pojemniku przez 24 a nawet 48 godzin. Przed pieczeniem smarujemy go olejem. Radzę wybrać nieprzywierającą brytfankę lub wyłożyć ją dobrze papierem lub folią aluminiową, ponieważ wśród przypraw jest cukier, który może się zwęglić podczas pieczenia i ciężko go domyć. Brytfankę przykrywamy szczelnie folią i wstawiamy do średnio nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok. 1,5 godziny, na 15 min przed końcem zdejmując folię. Ciężko mi dokładnie podać temperaturę pieczenia, ponieważ mój piekarnik jest wiekowy i jedyną formą oceny temperatury jest termometr na drzwiczkach, który niestety nie wiem na ile jest wiarygodny. W każdym razie podczas pieczenia boczku pokazywał 160-170 stopni.
Mięso wyszło niesamowicie soczyste, z jeszcze ciepłym zjadłem kanapkę na śniadanie i była pyszna. Myślę, że równie dobrze sprawdzi się jako danie obiadowe, jak i na zimno jako wędlina. Pomimo że użyłem sporo ostrych przypraw sam boczek ma delikatny smak i nie jest mocno ostry, pachnie przyprawą 5 smaków i ma słodko-słoną skorupkę.







sobota, 25 sierpnia 2012

Boczek...

Dziś niestety tylko mała zapowiedź. Mieszkam już w nowym mieszkaniu, chociaż przeprowadzka jeszcze sfinalizowana nie jest. Ale za to szaleję z piekarnikiem. Przygotowałem już w nim kilka potraw, ale nie mogę się ogarnąć i wrzucić je na bloga. Mam nadzieję, że dziś uda mi się nadrobić zaległości i jutro na blogu pojawi się przepis na boczek.

No właśnie boczek. Początkowo chciałem go zrobić klasycznie, tak jak pamiętam z dzieciństwa, kiedy piekliśmy taki na święta. Ale później doszedłem do wniosku, że jednak mam ochotę zaszaleć. Efekt wyszedł świetny, ale może to dlatego, że ja po prostu kocham boczek ;) I tutaj zagadka dla Was, jak myślicie czym przyprawiłem boczek? Podpowiem, że to smaki, które ostatnio pojawiały się na blogu :)

piątek, 24 sierpnia 2012

Gulasz wieprzowy z szynki

Muszę przyznać, że gulasz to jedno z moich ulubionych dań. Taki trochę "comfort food". Zawsze poprawia mi się nastrój po misce gulaszu. Robię go dość często, metodą dość tradycyjną, podobnie robiła moja mama i mimo że kiedyś unikałem takiego tradycyjnego gulaszu, to teraz się do niego przekonałem i bardzo go lubię. Najczęściej wykorzystuję szynkę wieprzową lub łopatkę, zależnie od tego, co akurat ciekawego trafię w sklepie. Tradycyjnie jem gulasz z ziemniakami, ale równie dobry jest w pieczywem, a nawet sam, zjedzony ze smakiem :) A czy Wy macie jakieś swoje comfort food? Co zawsze poprawia Wam humor?

Składniki (4-5 porcji):
1kg szynki wieprzowej
3 marchewki
1 cebula
4 ząbki czosnku
sól
pieprz
majeranek (dużo, czubata łyżka stołowa)
granulowany czosnek
3 łyżki mąki
2 listki laurowe
3 ziarna ziela angielskiego
1,5l bulionu lub wody
olej do smażenia
 
Przygotowanie:
Mięso kroimy w kostkę 2x2cm. Doprawiamy solą, pieprzem, granulowanym czosnkiem, majeranek i posypujemy mąką. Podsmażamy partiami na brązowy kolor na bardzo dobrze rozgrzanej patelni. Nie można wrzucić na raz zbyt dużo mięsa, bo zamiast się smażyć będzie się gotować.
Do garnka wkładamy podsmażone mięso, pokrojoną w plasterki/półplasterki marchew, pokrojoną w drobną kostkę cebulę i czosnek w ząbkach. Zalewamy bulionem lub wodą i doprowadzamy do wrzenia. Dorzucamy liście laurowe i ziele angielskie. Gotujemy na małym ogniu przez godzinę lub więcej, aż mięso będzie miękkie. Czas gotowania zależy od rodzaju mięsa. Szynka mięknie szybciej, gulasz z łopatki wymaga więcej czasu. Pod koniec gotowania warto rozgnieść ząbki czosnku, które wzbogacą smak gulaszu. Jeśli sos nie zgęstniał wystarczająco od mąki, która była na mięsie możemy go zagęścić mieszanką mąki z masłem lub śmietaną lub po prostu mąki z wodą, które trzeba zahartować dolewając do nich stopniowo gorący sos. Gotowy gulasz można ewentualnie doprawić solą i pieprzem.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...