środa, 3 lipca 2013

Flambirowana kaczka z morelami

Ostatnio wspominałem, że mam lekką fazę na łączenie mięsa z owocami. Była już polędwiczka z pigwą (klik), dziś zapraszam na pierś z kaczki z morelami, całość podpalona rumem. Muszę przyznać, że pierwszy raz bawiłem się we flambirowanie, no może nie licząc sporadycznych samozapłonów bardzo gorącego oleju ;) Efekt bardzo fajny, słup ognia na pół metra. Po tym jak buchnęło musiałem iść do lustra sprawdzić czy mam jeszcze brwi, ale na szczęście wszystko na swoim miejscu ;) Polecam spróbować, tylko zachowajcie ostrożność, bo z ogniem nie ma żartów. 

sobota, 29 czerwca 2013

Risotto szafranowe z krewetkami

Ostatnio postanowiłem zaszaleć i kupić szafran, zwłaszcza że nie miałem jeszcze przyjemności nigdy nic z nim ugotować. Zawsze odstraszała mnie cena. Teraz nie jest z nią dużo lepiej, ale dzięki temu, że na rynku pojawił się szafran od Kotanyi w cenie ok. 4zł za opakowanie, mam mniejsze opory, żeby wrzucić go do koszyka w sklepie. Opakowanie jest malutkie i po przeliczeniu wagowym wychodzi cenowo podobnie jak szafran marki Kamis, ale jednak sprawia to złudne wrażenie, że jest taniej ;) Ponieważ to moja pierwsza przygoda z szafranem, postanowiłem przygotować klasyczne risotto szafranowe, podkręcając je dodatkiem krewetek i używając bulionu krewetkowego, na który przepis podawałem wczoraj. 

piątek, 28 czerwca 2013

Bulion krewetkowy

Dzisiejszy przepis to nie tyle danie samo w sobie, co świetna baza smakowa do innych pysznych potraw. Chociaż oczywiście jeśli ktoś chce, może zjeść sam bulion. Ale uważam, że lepiej sprawdzi się dodając smaku zupie z owocami morza czy risotto z krewetkami. W moim przypadku było to risotto. Ponieważ kupuję krewetki mrożone, surowe w pancerzykach, zawsze po przygotowaniu ich do jedzenia zostają mi pancerzyki. Wiedząc, że mają bardzo dużo aromatu postanowiłem je zbierać, więc każda kolejna potrawa z krewetkami powiększała mój zapas w zamrażalniku. Kiedy w końcu trochę się ich zebrało (myślę, że były to pancerzyki z jakichś 70dkg krewetek), postanowiłem je wykorzystać. Dziś zapraszam na przepis na bulion, a już w weekend postaram się wrzucić przepis na risotto szafranowe z krewetkami, na bazie krewetkowego bulionu.

czwartek, 27 czerwca 2013

Quesadilla z kurczakiem i spóźnione 1. urodziny bloga

Witajcie :) Od początku tygodnia męczy mnie choróbsko, przez co trochę się zaniedbałem z gotowaniem i wrzucaniem nowych przepisów. Dodatkowo wczoraj późnym wieczorem zorientowałem się, że właśnie przegapiłem pierwsze urodziny mojego bloga. Jak ten czas szybko leci. Cieszę się, że udało mi się wyrwać z okresu letargu i blog nie umarł śmiercią naturalną ;) Jednak wystarczyło się tylko przełamać, zacząć znowu gotować i wymyślać nowe dania, a później poszło z górki. Nowe pomysły przychodzą same, a ja się denerwuję, że nie zawsze mam czas wszystkie zrealizować. Z okazji pierwszych urodzin chciałbym przede wszystkim podziękować Wam, wszystkim moim czytelnikom, bo bez Was pewnie już dawno przestałbym cokolwiek publikować. Dziękuję, że jesteście i do mnie zaglądacie :)
No dobrze, dosyć gadania, czas na przepis. Quesadilla z kurczakiem i sosem salsa miała się pojawić na blogu zaraz po przepisie na salsę, ale oczywiście nie wyszło, więc jest dopiero dzisiaj. Danie jest bardzo proste i szybkie do przygotowania. Świetnie sprawdza się jako przekąska na ciepło, jak i na zimno, np. zabrana do pracy.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Sos salsa

Ostatnio nabrałem ochoty na quesadillę, ale ponieważ sama w sobie wydała mi się dość nudna, postanowiłem przygotować do niej domowy sos salsa. Składniki sosu są takie same jak w przypadku klasycznej salsy, tylko konsystencja bardziej przypomina sos. Do klasycznej salsy wszystkie składniki kroimy w drobną kostkę i mieszamy, nie miksujemy. Standardowym dodatkiem jest też świeża kolendra, ale niestety akurat nie udało mi się jej kupić. Taki sos świetnie sprawdzi się do dań kuchni meksykańskiej, ale też fajnie podkręci zwykłe kanapki.

piątek, 21 czerwca 2013

Polędwiczka wieprzowa z pigwą

Ostatnio mam fazę na łączenie mięsa z owocami. Podejrzewam, że to kwestia lata i coraz wyższych temperatur. Dania z dodatkiem owoców są lżejsze i bardziej orzeźwiające. Dlatego w niedługim czasie pojawi się jeszcze kilka propozycji połączenia mięsa z owocami. Na pierwszy ogień poszła pigwa. Owoc, z którym nie miałem wcześniej kontaktu. Znany był mi jedynie pigwowiec, który przez wiele lat mylnie nazywałem pigwą. Pigwowiec ma małe owoce, które charakteryzują się kwaśnym smakiem. Najczęściej używałem go do herbaty. Pokrojone i pozbawione gniazd nasiennych owoce zasypywało się cukrem i wstawiało do lodówki, a później dodawało do herbaty zamiast cytryny. Z kolei pigwa jest większa, rozmiarem i kształtem przypomina gruszkę. Smakiem i konsystencją kojarzy mi się z połączeniem kwaskowego jabłka i gruszki. Bardzo fajnie komponuje się z mięsem, więc na pewno jeszcze zagości w mojej kuchni.

środa, 19 czerwca 2013

Risotto ze szparagami i gorgonzolą

Mamy teraz sezon szparagowy, a właściwie jego końcówkę. Muszę przyznać, że nie są to warzywa zbyt mi bliskie. Właściwie dzisiejsze risotto to mój pierwszy kontakt z zielonymi szparagami. Dawno temu próbowałem coś przygotować z białych, ale mimo obierania były łykowate i niesmaczne. Chyba dość skutecznie zniechęciło mnie to do dalszych prób na dość długi czas. Zielone szparagi okazały się dużo bardziej przyjazne i bardzo smaczne. Jeśli jeszcze zdążę to postaram się coś w tym sezonie z nimi przygotować. A dziś zapraszam na kremowe risotto z ostrą gorgonzolą i słodkimi szparagami.

sobota, 15 czerwca 2013

Muffinki truskawkowo-waniliowe z białą czekoladą

Parę dni temu zbliżały się urodziny mojej koleżanki z pracy. Stwierdziłem, że będę dobrym kolegą i upiekę jej urodzinowe muffinki. Początkowo był gdzieś pomysł na tort, ale niestety zmiany w grafiku popsuły tę wizję. Pieczenie tortu o 23 po 12h pracy to jednak trochę za dużo nawet jak dla mnie. Stanęło na muffinkach, z których już zaczynam się robić znany w pracy ;) Tym razem moja wyobraźnia poniosła mnie w stronę truskawek, a do nich cukier z prawdziwą wanilią, biała czekolada w środku i polewa z czekolady na zewnątrz. Wszystkim bardzo smakowały, chociaż ja patrzę bardziej krytycznym okiem i znalazłem kilka rzeczy, które można by poprawić. Jak dla mnie wyszły trochę za słodkie, więc jeśli nie lubicie bardzo słodkich deserów to spokojnie można zmniejszyć ilość cukru o 1/3. Po drugie na taką porcję (24 sztuki) powinny być 2 cukry z wanilią. I ostatnie to polewa z białej czekolady. Muszę nad nią popracować, bo liczyłem na to, że po rozpuszczeniu zrobi się płynna jak ciemna czekolada, a ta zamieniła się w coś przypominające masło. Z okazji, że była 1 w nocy posmarowałem każdą muffinkę tym masłem czekoladowym nie kombinując już za dużo, ale następnym razem muszę ją jakoś upłynnić.

środa, 12 czerwca 2013

Pieczony kurczak z rabarbarem

Ostatnio myśląc co bym zjadł i na co mam ochotę do głowy przyszedł mi kurczak. Wprawdzie dla siebie najczęściej przygotowuję udka, a właściwie jedno udko, ale postanowiłem postawić na całego kurczaka, bo zawsze coś z niego zostanie, a wszyscy dobrze wiemy, że takie mięso można wykorzystać na mnóstwo sposobów. Mając już bazę zacząłem myśleć nad resztą. Myśląc o nadzianiu kurczaka cytryną, co już kiedyś robiłem, olśniło mnie, że przecież mamy sezon na rabarbar. A że rabarbar jest kwaśny, a właściwie cierpki stwierdziłem, że świetnie się sprawdzi przy kurczaku. Reszta składników jest bardzo prosta, bo nie chciałem niczym zagłuszać nowego eksperymentu. Zwłaszcza, że do tej pory rabarbar gościł w mojej kuchni tylko w wydaniu na słodko. Kurczak wyszedł super soczysty i delikatny, ale to sosik z pieczenia mnie urzekł. Słodko-kwaśny, świetnie pasował do kurczaka, a dodatkowo sam się zagęścił miąższem rabarbaru, który rozgotował się pod kurczakiem na puree. Mimo że na jednym ze zdjęć na talerzu jest pieczony rabarbar to muszę przyznać, że raczej nie polecam, jednak wystarczy, że oddał co miał najlepszego mięsu i sosowi. 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Stir-fry z indykiem i ananasem

Witajcie :) Zacznę może od przeprosin za tak długą nieobecność. Ostatnio nadmiar pracy, połączony ze zmęczeniem i brakiem weny zaowocował okresem żywienia się (aż wstyd się przyznać na blogu kulinarnym) gotowcami i mrożonkami. Niestety na nadmiar wolnego czasu nadal nie mogę narzekać, ale mam nadzieję, że uda mi się sklecić dla Was jakiś przepis chociaż co kilka dni. Najtrudniej chyba było mi wyrwać się z blogowego letargu i zacząć znowu pisać. Myślę, że teraz gdy się w końcu zabrałem za to, powinno pójść z górki. Wczoraj przygotowując danie z dzisiejszego przepisu przypomniałem sobie ile frajdy sprawia mi krzątanie się po kuchni, grzebanie po szafkach i kombinowanie co ugotować. Przekopałem chyba wszystkie szafki w poszukiwaniu jakichś składników, bo niestety zapasy w lodówce zbyt bogate nie były, a lejący jak z cebra deszcz nie zachęcał mnie do wyjścia na zakupy. Ale jak zawsze potrzeba matką wynalazku :) Ponieważ początkowo miał to być zwykły obiad, a nie danie na bloga, dlatego nie ma standardowego zdjęcia ze składnikami na początku. Przepis ewoluował w mojej głowie i zachwycił mnie w momencie dodania do niego świeżego ananasa, który nadał mu słodko-kwaśnego smaku. Jeśli nie uda Wam się kupić świeżego ananasa możecie spróbować z puszkowanym, ale to jednak nie do końca będzie ten smak, warto wtedy dodać soku z cytryny albo limonki. Dodam, że świeży ananas świetnie się mrozi. Swojego znalazłem właśnie w zamrażalniku, za co jestem mu bardzo wdzięczny :)

Składniki (1 porcja):
150g mięsa z indyka (użyłem mięsa na gulasz)
1 cebula
150g świeżego ananasa
50g makaronu do dań z woka
1/2 łyżeczki przyprawy 5 smaków
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu sojowego
1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
2-3 łyżki wody
olej do smażenia
Przygotowanie:
Indyka kroimy w podłużne kawałki, doprawiamy przyprawą 5 smaków i podsmażamy na oleju przez 2-3 minuty. Następnie dodajemy pokrojoną w piórka cebulę, smażymy przez około 2 minuty i dorzucamy pokrojonego w kostkę ananasa. Smażymy jeszcze przez 2-3 minuty po czym doprawiamy sosem sojowym i rybnym do smaku, uważając, żeby całość nie wyszła zbyt słona. Mąkę ziemniaczaną rozrabiamy z zimną wodą i wlewamy na patelnię, dzięki czemu utworzy nam się gęsty sosik. W trakcie przygotowań gotujemy makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu. Gotowy makaron wrzucamy pod sam koniec smażenia i trzymamy na ogniu jeszcze przez parę chwil, żeby przeszedł pozostałymi smakami. 
Przepis jest bardzo podstawowy, głównym składnikiem nadającym mu smaku jest świeży ananas. Oczywiście można go rozbudować o większą ilość warzyw, dodając paprykę, pokrojoną w słupki marchewkę, pędy bambusa, czy inne warzywa, które akurat nam wpadną w rękę. Całość jest łagodna, więc amatorzy ostrzejszych klimatów mogą dorzucić ostrą papryczkę, co pewnie sam bym zrobił, gdybym akurat miał ją w domu.



czwartek, 18 kwietnia 2013

Cannelloni ze szpinakiem, twarogiem i boczkiem

Witajcie :) Przepraszam, że ostatnio znowu na moim blogu cisza. Niestety natłok pracy połączony po drodze z przeziębieniem kiepsko wpłynął na inwencję twórczą i chęci do gotowania. Dziś wyjeżdżam, więc tym bardziej gotować nie będę miał okazji. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo zapowiada się, że najbliższy tydzień to będzie posucha na blogu ;) Ale liczę na to, że później wszystko wróci do normy. W końcu przyszła wiosna, za oknem słonko, na dworze cieplutko, aż się chce wsuwać sałatę i rzodkiewki :) Ale zanim nowalijki zagoszczą na moim stole zapraszam na cannelloni ze szpinakiem, twarogiem i boczkiem. Początkowo miała to być lazania, ale okazało się, że nie bardzo mam w czym upiec małą lazanię, więc kombinując stwierdziłem, że zwinę z płatów makaronu cannelloni. Oczywiście można to przygotować w formie lazanii lub użyć gotowych rurek cannelloni. Podejrzewam, że farsz wymieszany z dowolnym makaronem i beszamelem, zapieczony pod kołderką z sera też byłby świetny. 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Fasolka po bretońsku

Ostatnio będąc na zakupach mijałem stoisko z gotowymi daniami w słoikach i zrobiłem się na ich widok dziwnie głodny. Już miałem sięgnąć po gotową fasolkę, kiedy pomyślałem, że przecież takie danie to nic trudnego, mogę je sobie zrobić sam. Ciężko zaspokoić nagłą potrzebę zjedzenia fasolki po bretońsku, bo jednak jest to dość czasochłonne danie, zwłaszcza biorąc pod uwagę czas namaczania fasoli. Ale dużo pracy przy nim nie ma, a jednocześnie mam pewność co jest w środku i wiem, że kawałka kiełbasy nie będę musiał szukać przez godzinę na talerzu ;) 

piątek, 12 kwietnia 2013

Carbonara

Dziś na moim stole danie należące do absolutnej klasyki, jeden z najbardziej znanych sosów do makaronu. Aż wstyd się przyznać, że popełniłem go dopiero pierwszy raz. Mimo że przepis poznałem już wiele lat temu i za każdym razem, gdy go widziałem leciała mi ślina do telewizora, to wiecznie było mi nie po drodze go przygotować. Aż wczoraj zastanawiałem się co zrobić na obiad i jakimś cudownym zrządzeniem losu okazało się, że mam w lodówce wszystkie składniki potrzebne na carbonarę. Niestety nie jest to sos, którym można się zajadać codziennie. No chyba, że jesteśmy górnikiem i potrzebujemy hurtowych ilości kalorii. Danie wymyślone przez włoskie żony górników na pewno dodawało im sił do pracy, resztę świata wpędza w otyłość, ale przecież raz się żyje, więc od czasu do czasu możemy poczuć się jak górnik ;)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Pieczarki faszerowane po "rusku"

Jestem amatorem ruskich pierogów i chętnie je jadam. Jakiś czas temu przygotowałem zapiekankę, która właściwie była zapieczonym farszem do ruskich pierogów (klik). Tym razem poszedłem trochę dalej i takim samym farszem nadziałem kapelusze pieczarek. Wyszło świetnie, tylko dość delikatnie, bo nie ma tu składników, które trzymałyby konstrukcję. Wszystko jest miękkie lub wręcz rozpływające się. Może nie polecałbym tego dania na proszony obiad, ale na zwykłą kolację jak najbardziej, bo w końcu i tak najważniejszy jest smak. Pieczarki bardzo fajnie komponują się z nadzieniem serowo-ziemniaczanym i chyba będę musiał kiedyś pomyśleć nad dodaniem ich do nadzienia do ruskich pierogów.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Eton mess z granatem

Eton mess, czyli bałagan z Eton to jeden z klasycznych, brytyjskich deserów. Legendy głoszą, że powstał przez przypadek, gdy któryś z kucharzy upuścił Pavlovę, czyli bezę z bitą śmietaną i owocami. Żeby nie marnować deseru, pozbierano wszystko i tak powstał Eton mess. Deser jest niezwykle prosty i szybki do wykonania. No chyba, że podejmiemy się samemu piec bezy, wtedy czas wielokrotnie się wydłuża. Ja wybrałem wersję dla leniwych, bo bezy są ze sklepu. Można go przygotowywać z dowolnymi owocami, na które akurat jest sezon. Polecam używać owoców, które nie są bardzo słodkie. Bita śmietana i bezy są już same w sobie bardzo słodkie, więc najlepiej sprawdzą się lekko kwaskowe owoce. Granat wprawdzie nie należy do kwaskowych owoców, ale jest lekko cierpki i dobrze przełamuje całą słodycz deseru. Bitą śmietanę można dodatkowo zaromatyzować ulubionym likierem, jeśli nie podajemy deseru dzieciom. U mnie pojawił się dodatek likieru Passoa, który bardzo lubię, bo ma niesamowity zapach.

sobota, 6 kwietnia 2013

Miodowe kotleciki w papryce

Pewnie wiele osób spotkało się z pomysłem, żeby krążki papryki wykorzystać jako foremki do smażenia jajek sadzonych. Swego czasu takie zdjęcia krążyły po portalach społecznościowych, a później wiele osób wykorzystało ten pomysł w swojej kuchni. Sam o tym myślałem, ale na myśleniu się skończyło. Za to teraz ten pomysł wrócił do mnie, gdy myślałem o faszerowanych warzywach. Tradycyjne faszerowanie i zapiekanie jakoś do mnie nie przemawiało i wtedy przypomniały mi się foremki z papryki. Do swoich kotlecików wykorzystałem mięso z surowej białej kiełbasy. To chyba efekt zbyt wielu odcinków 30 minut Jamiego, bo zawsze mi się podobało, kiedy wykorzystywał mięso z surowych kiełbasek. Szkoda, że u nas praktycznie nie sprzedaje się surowych kiełbasek, dostępna jest właściwie tylko biała. Jeśli nie macie dobrej, surowej, białej kiełbasy lub nie chcecie jej używać możecie wykorzystać mielone mięso. Trzeba je wtedy mocniej doprawić dodając czosnku i majeranku.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Makaron w sosie krewetkowo-kokosowym






Przepraszam, że ostatnio na moim blogu jest tak cicho. Okresy świąteczne, zazwyczaj bardzo owocne dla blogerów kulinarnych, w moim przypadku stają się okresami martwiczymi. Wiąże się to przede wszystkim z tym, że na święta zawsze wyjeżdżam do rodziców i tym, że od jakiegoś czasu już nie spotykamy się w dużym gronie. A co za tym idzie rozwój przepisów świątecznych jest ograniczony. Do tego świąteczny urlop zawsze przypłacę maratonem w pracy po powrocie (który właśnie się zaczął), więc gotować nie mam kiedy, a na blogu pojawiają się przepisy, które gdzieś mi się jeszcze uchowały. Dziś jeden z takich, przygotowany przed świętami makaron w prostym sosie z krewetkami i mleczkiem kokosowym. Aromatyczny, lekko słodki, z kwaskową nutą i bardzo kremowy. Jeśli nie macie lub nie lubicie krewetek, to myślę, że równie dobrze sprawdzi się w wersji z kurczakiem.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Muffinki bardzo brzoskwiniowe

Kochani, zacznę od trochę spóźnionych życzeń świątecznych. Spokojnych i radosnych i żebyście mimo świątecznej rozpusty mogli oddychać ;) Obawiam się, że mokry dyngus w całym kraju jest raczej śnieżny. U mnie leży więcej śniegu niż w Boże Narodzenie :) Potraw świątecznych u mnie niestety nie będzie, bo jako że święta spędzaliśmy tylko w gronie 3 osobowym to ilość jedzenia została zredukowana. I w sumie dobrze, bo przez święta zjedliśmy to co przygotowaliśmy i nie trzeba będzie tego dojadać przez kolejne 2 tygodnie ;)
Dziś już po świętach, więc zapraszam Was na coś słodkiego. Bardzo brzoskwiniowe muffinki. W sezonie można użyć świeżych owoców, zimą świetnie sprawdzą się te z puszki.

piątek, 29 marca 2013

Łosoś zapiekany pod koperkowym puree

Dziś mam dla Was przepis na pieczonego łososia, który od razu jest całym daniem samym w sobie. Pomysł jak zwykle wyewoluował w mojej głowie na raty, bo na początku miało to być zupełnie co innego. Na szczęście dobrnąłem do wersji ostatecznej, bo było pyszne do tego stopnia, że żałowałem, że zrobiłem tylko jedną porcję. Pomysł jest banalnie prosty, wymaga raptem kilku składników i nie ma przy nim dużo roboty, za to bardzo atrakcyjnie wygląda i świetnie smakuje. Pewnie pomysły na świąteczne obiady macie już dawno obstawione, ale może ktoś się skusi na łososia pod pierzynką z puree, naprawdę polecam :)

czwartek, 28 marca 2013

Muffiny z kapustą i grzybami


Dziś mam dla Was przepis na wytrawne muffiny. Długo zastanawiałem się co dodać do środka, rozważałem różne kombinacje, aż w końcu naszło mnie na nadzienie z kapusty i pieczarek. Właściwie nie jest to nadzienie, bo całość jest wymieszana, ale przygotowuje się je dokładnie tak samo jak nadzienie do pierogów z kapustą i grzybami. Zapachy dochodzące z piekarnika od razu skojarzyły mi się ze świętami. Wprawdzie za parę dni Wielkanoc, a kapusta i grzyby to smaki typowe do Bożego Narodzenia, ale wiecie, że u mnie na blogu przez cały rok jest misz masz smaków. Jeśli lubicie kapustę z grzybami to spróbujcie jej w takiej wersji, zawsze to ciekawa odmiana :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Krewetki w sosie słodko-kwaśnym

Ostatnio robiąc zakupy i zwiedzając moje ulubione stoisko z produktami egzotycznymi natrafiłem na produkt, o którym wcześniej nigdy nie słyszałem. Oczywiście nie mogłem się oprzeć, żeby go nie kupić, zwłaszcza że akurat był w promocji. Mowa o słodkim occie ryżowym, czasami nazywanym też ciemnym octem ryżowym. Nie przypomina on octu ryżowego jaki znamy i który jest bardzo podobny do octu winnego. Jest ciemny i gęsty, jak ciemny sos sojowy. W smaku wyczuwalna jest lekka kwaskowość, słodycz i nuty korzenne, które nadają imbir i goździki. W składzie jest też skórka pomarańczowa, która jeśli się mocniej zagłębić w smak, faktycznie jest gdzieś lekko wyczuwalna. Ogólne wrażenie bombowe, ten ocet, a właściwie sos jest tak pyszny, że można go pić z butelki. Skoro sam w sobie jest od razu słodki i kwaśny to nie mogło być inaczej, musiałem go użyć do sosu słodko-kwaśnego. Dziś kolejny raz na tapecie krewetki, więc zapraszam. Ale z powodzeniem można to danie przygotować z kurczakiem, wołowiną, czy wieprzowiną. Jeśli ktoś chciałby poszukać takiego octu to podaję link do tego, który kupiłem (klik).

sobota, 23 marca 2013

Chińskie klopsiki z sezamem

Tak, znowu na chińską modłę ;) Ale tym razem nie jest to typowe danie typu stir-fry, a coś w rodzaju kuchni fusion. Chociaż pewnie fusion to za dużo powiedziane, bo wprawdzie klopsiki kojarzą mi się z bardziej z kuchnią europejską, ale pewnie są przygotowywane na całym świecie w 150 tysiącach różnych wersji . Klopsiki z azjatyckimi smakami, pachnące przyprawą 5 smaków z niespodzianką w postaci ziarenek sezamu w środku. Będą świetne na ciepło prosto z patelni, ale też sprawdzą się na zimno jako przekąska np. do zapakowania na lunch do pracy albo ponabijane na wykałaczki do przegryzania na imprezie. Jeśli lubicie klopsiki to spróbujcie, na pewno będą stanowiły ciekawą odmianę od tradycyjnych mięsnych kuleczek.

piątek, 22 marca 2013

Spaghetti bolognese z klopsikami

Pomimo tego, że ostatnio króluje u mnie chińszczyzna (przeplatana muffinkami ;) ) czasem i ja miewam ochotę na stare, dobre, sprawdzone przepisy-klasyki. Na pewno do takich należy spaghetti bolognese. I pomimo, że tak naprawdę nie jest to wersja klasyczna, bo użyłem wieprzowiny zamiast wołowiny to ogólny zamysł jest klasyczny. Jestem zwolennikiem używania tego, co akurat mamy pod ręką. Jeśli mam akurat mieloną wieprzowinę to przecież jej nie wyrzucę i nie polecę do sklepu po wołowinę. Nie pamiętam już kto kiedyś powiedział, że przepis to tylko ogólne wytyczne, a jeśli mamy zamiar w 100% trzymać się przepisu to lepiej w ogóle nie zaczynajmy gotować, ale ta zasada zawsze przyświeca mi w kuchni. Dzięki temu zastępuję składniki tym co akurat mam pod ręką albo na co mam ochotę. Pozwala to też na dużo lepsze gospodarowanie zapasami. Jeśli coś mi akurat zalega w lodówce to staram się dopasować do tego jakieś danie i nie muszę wyrzucać jedzenia. Więc gotując pamiętajmy, że przepis to tylko ogólne wskazówki, dajmy się ponieść wyobraźni :) No może poza pieczeniem, bo pieczenie to kuchenna nauka ścisła i trzeba trzymać się proporcji. Chociaż skłamałbym mówiąc, że piekąc zawsze trzymam się przepisu ;)

środa, 20 marca 2013

Krewetki cytrynowe

Od dawna zbierałem się, żeby kupić krewetki i pobawić się nimi w kuchni. Krewetki wylądowały w mojej zamrażarce już ze 3 tygodnie temu, ale ku memu nieszczęściu nie miałem czasu się za nie zabrać. Ale nadrabiam zaległości, a że mam ich całą paczkę to pojawią się jeszcze nie raz. Na pierwszy ogień idą krewetki cytrynowe, nazwa dania trochę przewrotna, bo wśród składników nie ma cytryny jako takiej. Cytrynowy aromat nadaje trawa cytrynowa i suszone liście limonki kafir. Do tego sporo warzyw, tradycyjnie imbir, ostra papryczka i czosnek, sos sojowy i rybny, a całość podana z makaronem. Prosto, szybko i smacznie :)

wtorek, 19 marca 2013

Wołowina crispy

Dziś mam dla Was kolejną propozycję powstałą podczas wspólnego gotowania w wirtualnej kuchni. Tym razem korzystaliśmy z gotowego przepisu na crispy chilli beef (klik). Danie przygotowałem już dawno temu, bo publikacja jakoś ciągle przeciągała się w czasie. Jak teraz patrzę na zdjęcia to mam ochotę zrobić je jeszcze raz, bo było naprawdę pyszne. No i jest to chińszczyzna, która nadal jest moim numerem jeden i podejrzewam, że z czasem już nie będziecie mogli patrzeć na te kolejne przepisy chińszczyzny ;) 
W ostatecznym rozrachunku wyszło na to, że gotowaliśmy tylko z Maggie, ale i tak postanowiliśmy podzielić się tym przepisem, bo danie było pyszne :)

poniedziałek, 18 marca 2013

Zupa z soczewicy z rodzynkami

Ostatnio przez brak czasu nie uczestniczyłem we wspólnych spotkaniach w wirtualnej kuchni, ale dzisiaj nadrabiam zaległości. W związku z III festiwalem kuchni arabskiej zorganizowanym przez Pannę Malwinnę (klik) tym razem przygotowaliśmy arabską zupę. Od razu mówię, że moja zupa może nie być do końca arabska, bo nie korzystałem z żadnego konkretnego przepisu. Żaden ze znalezionych nie przemawiał do mnie do końca, więc postanowiłem sklecić coś samodzielnie, opierając się na posiadanej wiedzy o kuchni arabskiej. Kuchnia arabska kojarzy mi się z intensywnymi aromatami przypraw, takich jak kmin rzymski czy kolendra oraz częstym wykorzystywaniem suszonych owoców do wytrawnych dań. Do tego bardzo popularna soczewica i powstała prosta, ale bardzo aromatyczna zupa. Rodzynki zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie, nadając zupie delikatnego, słodkiego posmaku, który fajnie komponuje się z aromatem przypraw. 
Jeśli lubicie kuchnię arabską to zajrzyjcie też jakie zupy przygotowali inni blogerzy, którzy gotowali razem ze mną: LejdiMaggieMirabelkaSiankoo i Wojciech.

niedziela, 17 marca 2013

Zapiekane jajka

Ostatnio w końcu mam trochę wolnego czasu, więc korzystam z okazji i się trochę rozpieszczam w kuchni. Wczoraj mając wolną sobotę przygotowałem sobie śniadanie z gatunku, leniwych weekendowych. Jajka zapiekane na boczku, z porem, papryką i serem, a całość na kawałku francuskiego ciasta. Proste, pyszne i na pewno dodające mnóstwa energii od rana. Może ktoś z Was pospał dziś dłużej i skusi się na takie śniadanie jeszcze dzisiaj? :)

piątek, 15 marca 2013

Makaron w sosie z kurczakiem, cukinią i suszonymi pomidorami

Od jakiegoś czasu mam fazę na punkcie makaronów. Przede wszystkim skupia się to na spędzaniu 15 minut przy stoisku z produktami azjatyckimi i oglądaniu różnych nietypowych makaronów. Ale zawsze zaglądam też do stoiska z tradycyjnymi makaronami w poszukiwaniu nowych, ciekawych kształtów. Moim marzeniem jest fussili lunghi, czyli długie świderki, które zobaczyłem w najnowszym programie Nigelli i od razu się w nich zakochałem. Pieszczotliwie nazywane kablami od telefonu są przeze mnie poszukiwane od jakiegoś czasu, niestety bezskutecznie. Jeśli ktoś spotkał się z takim makaronem to proszę, niech da mi znać. Ale wracając do tematu. Wczoraj wypatrzyłem makaron, który przykuł moją uwagę kształtem. Jest to taka jakby falbanka, która od razu w mojej głowie połączyła się ze śmietanowym sosem, który oblepi ją ze wszystkich stron. Gdyby ktoś chciał spróbować to jest to makaron firmy Morima, nazywa się Królewski. Konkretnej nazwy dla danego kształtu nie ma. Jest to makaron jajeczny, chociaż osobiście wolę z pszenicy durum. Jego wadą jest to, że czas gotowania jest podany jako 5-10 minut zależnie od kształtu makaronu. Mój gotował się 10, jeśli nie 12 minut, a połowę czasu spędziłem wyciągając po kawałku do spróbowania. Ale pomimo tego problemu z sosem sprawdził się idealnie.

czwartek, 14 marca 2013

Makaron stir-fry z wołowiną

Zatęskniłem za chińszczyzną, bo dawno nie jadłem, a moja fascynacja tymi smakami trwa nadal. Odwiedzając ostatnio sklep Kuchni Świata mało nie dostałem oczopląsu, bo było tam mnóstwo rzeczy, które z chęcią bym kupił i przetestował. Na szczęście byłem przed wypłatą, więc się opamiętałem i na oglądaniu się skończyło ;) Ale kto wie co będzie następnym razem. A tymczasem zapraszam Was na makaron stir-fry z wołowiną. Ostry, słony i słodkawy jednocześnie, a do tego gotowy w 20 minut.

środa, 13 marca 2013

Muffinki marchewkowo-pomarańczowe

Po ostatnim sukcesie moich muffinek marchewkowych, dostałem w pracy kolejne zamówienie. Tym razem miały być marchewkowe z dodatkiem pomarańczy. Nigdy takich nie robiłem, więc uznałem, że czemu nie. Sukces powtórzony, bo dziewczyny się zajadały :) Ostatnio na moim blogu panowała lekka cisza, bo w pracy miałem kolejny maraton. Na szczęście już się skończył i liczę na to, że więcej aż tak długich maratonów nie będę miał. Zapraszam na muffinki, a sam zaraz uciekam do kuchni w końcu przygotować w niej coś innego poza kawą ;)

sobota, 9 marca 2013

Ozorki w sosie chrzanowym

Dzisiaj mam dla Was propozycję z gatunku tych, które nie każdemu smakują. Ozorki wpadają do jednego worka z sercami, żołądkami i resztą podrobów, bo nie każdy chce je jeść. Sam podchodziłem do ozorów sceptycznie, uważając że to jakieś paskudztwo i nie będę tego jeść. Do czas aż w końcu ich spróbowałem. Ładnych parę lat temu Jola, moja koleżanka z pracy ugotowała na obiad ozorki. Moja pierwsza myśl była taka, że tego dnia zostanę bez obiadu. Ale spróbowałem i się zakochałem. Od tego czasu ciągle męczyłem ją, żeby na obiad były ozorki ;) Jeśli ktoś nigdy nie jadł ozorków to polecam się skusić, bo pomimo pierwszego mało zachęcającego wrażenia, tak naprawdę jest to bardzo ładny kawałek mięsa, który po ugotowaniu rozpływa się w ustach. 

piątek, 8 marca 2013

Roladki ze szpinakiem

Ostatnio pomieszkuje u mnie babcia. Z tej okazji chińszczyzna i różne dziwne eksperymenty zostały zawieszone, a na ich miejsce weszły dania bardziej klasyczne, pozbawione dużych ilości ostrych papryczek ;) Jednym z nich są roladki z kurczaka nadziewane twarogiem i szpinakiem. Kiedyś już prezentowałem roladkę nadziewaną twarogiem, wtedy była tylko z czosnkiem, a całość była z piekarnika (klik). Dzisiejsza jest bardziej tradycyjna, bo z patelni z prostym sosem.

środa, 6 marca 2013

Zapiekanka ziemniaczano-serowa

Dziś mam przepis na bardzo proste danie z cyklu "sprzątanie lodówki". Po obiedzie zostało mi trochę ugotowanych ziemniaków, a w lodówce leżał twaróg, z którym zawsze mam problemy, bo zużyję część do konkretnej potrawy, a później kompletnie nie mam pomysłu na resztę. Do tego czosnek i trochę żółtego sera i danie gotowe. Zapiekanka przypomina trochę nadzienie do ruskich pierogów zapieczone pod kołderką z żółtego sera. Było już niestety za późno kiedy mnie olśniło, że świetnie pasowałaby tu jeszcze drobno pokrojona i zrumieniona cebulka. Jeśli macie w lodówce trochę ziemniaków i twarogu to spróbujcie, naprawdę polecam. Świetnie sprawdzi się na kolację, a nawet na obiad, jeśli ktoś może się obejść bez kawałka mięsa ;)

wtorek, 5 marca 2013

Łosoś ze szpinakiem we francuskim cieście

Parę dni temu dostałem wiadomość od jednej z blogerek. Dowiedziałem się, że jej przyjaciółka Anita regularnie śledzi mojego bloga, bardzo go lubi i korzysta z moich pomysłów. Bardzo się z tego cieszę, bo chyba nie ma lepszej nagrody dla blogera. Tym bardziej z przyjemnością spełniłem prośbę, by przygotować jakieś danie specjalnie dla Anity. Dowiedziałem się, że lubi szpinak i łososia, więc jakoś tak wyszło, że oba składniki połączyłem w jednym daniu. Dziś zapraszam na roladki z francuskiego ciasta z łososiem, szpinakiem i masłem czosnkowo-limonkowym.

niedziela, 3 marca 2013

Domowe jeżyki

O ile zawsze powtarzam, że ze wszystkich słodyczy najbardziej lubię boczek, tak tym razem jeżyki chodziły za mną od dawna. Pierwszy raz robiłem je w domu. Szczerze powiedziawszy takich kupnych nie jadłem od wieków i nawet nie do końca pamiętam co w nich jest. Najbardziej zastanawiam się nad tym, czy jest w nich spód z ciastka czy nie, bo w moich nie ma. Są za to bardzo delikatne i trochę rozpływające się w dłoniach, więc na elegancką imprezę raczej się nie nadają, ale do podjadania jak najbardziej. Na pewno zrobię je jeszcze nie raz, ale następnym razem zastąpię mleko skondensowane kajmakiem, bo mam wrażenie, że bardziej przybliży mi to smak oryginału. I mleczną czekoladę zastąpię gorzką, bo całość jest bardzo słodka. 

piątek, 1 marca 2013

Muffinki marchewkowe

Już jakiś czas temu koleżanka z pracy poprosiła mnie, żebym jej upiekł muffinki marchewkowe. Trochę się zeszło zanim mi się to udało, bo nie mogliśmy się zgrać w czasie, tak żebym dzień wcześniej miał czas na pieczenie, a następnego dnia oboje byliśmy w pracy. Ale w końcu się udało i już mam zamówienie na następne muffinki, więc  może trzeba było trzymać język za zębami, bo teraz będę musiał codziennie coś przynosić ;) 

środa, 27 lutego 2013

Kurczak w sosie ostrygowym

Tak jak wspominałem wczoraj, chińszczyzna króluje na moim stole. Dania są proste, szybkie do zrobienia, a do tego pełne smaków i aromatów. Czego chcieć więcej. Dzisiejsza propozycja to kolacja w stylu "chce mi się czegoś dobrego, ale nie bardzo chce mi się robić". Od wejścia do kuchni do pierwszego kęsa minęło 20 minut, a trzeba pamiętać, że po drodze musiałem zrobić zdjęcia ;) Dzięki temu, że w lodówce zawsze mam imbir i ostre papryczki mogę wykombinować coś w chińskim stylu dobierając składniki jakie akurat znajdę w lodówce. Tym razem była to cebula i pędy bambusa, ale równie dobrze może to być kawałek papryki, marchewki, por albo dymka. Sos ostrygowy wykorzystałem po raz pierwszy, nie ma tak intensywnego zapachu jak sos rybny, za to ma dodatkowo lekką słodycz i na pewno na stałe zagości w mojej kuchni.

wtorek, 26 lutego 2013

Bitki wieprzowe

Nie jadłem bitek ze sto lat. Ostatnio w pracy jakoś zeszliśmy na temat jedzenia i na kopytka. Zacząłem wspominać jak to dawno temu, kiedy byłem jeszcze w podstawówce i po szkole chodziłem do dziadków, często na obiad były kopytka właśnie z bitkami wieprzowymi. Nabrałem takiej ochoty na taki zestaw, że nie mogłem się oprzeć. Wprawdzie ostatnio na moim stole króluje kuchnia chińska i zapowiada się na to, że długo jej nic nie zdetronizuje, ale na ten klasyk musiałem zrobić miejsce. Przy pierwszej porcji niestety z kopytek musiałem zrezygnować ze względów czasowych i przede wszystkim braku wczorajszych ziemniaków, ale bitki z ziemniakami są równie smaczne. Przypomniały mi się stare czasy, miło tak czasem wrócić do smaków z dzieciństwa :)

poniedziałek, 25 lutego 2013

Ciasto mandarynkowe

Korzystając z odrobiny luzu postanowiłem co nieco ugotować. Na początek poszło ciasto mandarynkowe. Puszysty biszkopt aromatyzowany skórką z mandarynek, na koniec oblany syropem mandarynkowym. Lekki i delikatny, a jednocześnie mocno cytrusowy. Z wolnym czasem nadal u mnie krucho, ale postaram się wrzucić coś chociaż co dwa dni :)

piątek, 22 lutego 2013

Kurczak kokosowy

W maratonie pracy światełka w tunelu niestety nadal nie widać. Ale udało mi się znaleźć chwilę, żeby wrzucić na bloga przepis na kokosowego kurczaka. Przepis powstał bardzo spontanicznie, bo zastanawiałem się do czego wykorzystać mleczko kokosowe, które kupiłem jakiś czas temu w Lidlu podczas tygodnia azjatyckiego. Początkowo myślałem po prostu o curry, ale później przyszło mi do głowy, że czemu by nie wzmocnić kokosowej nuty i nie użyć wiórków. Tak powstał pomysł na panierkę z wiórków kokosowych. Do tego prosty sos curry z mleczkiem kokosowym, a całość podana z ryżem. Całość jest bardzo prosta, za to na pewno będzie miłą odmianą na naszym stole.

wtorek, 19 lutego 2013

Muffinki jabłkowo-daktylowe

Na gotowanie nadal nie mam czasu i muszę przyznać, że zaczyna mnie to irytować. Ale niestety po 12h w pracy nie chce mi się o godzinie 23 pichcić niczego, zwłaszcza że następnego dnia trzeba znowu rano wstać. Przeszukując folder z przepisami znajduję jeszcze jakieś niedobitki, które nie były publikowane, ale i te zaczynają mi się powoli kończyć. No, ale dość narzekania, zapraszam na jabłkowo-daktylowe muffinki. Wilgotne dzięki jabłkom i z charakterystyczną słodyczą pochodzącą z daktyli.

niedziela, 17 lutego 2013

Kurczak w sosie pomarańczowym

Witajcie, przepraszam, że Was zaniedbuję ostatnio, ale luty to jakiś tragiczny miesiąc, bo ciągle siedzę w pracy, a po przyjściu do domu tylko padam na łóżko, zasypiam, a następnego dnia znowu do roboty. Dziś mam odrobinę więcej czasu o poranku, więc podrzucam przepis na jedno z dań, które jeszcze udało mi się ugotować zanim kuchnia zaczęła mi służyć tylko do robienia kawy. Chińszczyzna nadal króluje na moim stole, bardzo mi ta kuchnia posmakowała i chętnie eksperymentuję z kolejnymi przepisami. Dzisiaj dla odmiany po ostatnich ostrych przepisach mamy kurczaka w słodkim sosie z miodem i sokiem pomarańczowym. Naprawdę pycha, aromat pomarańczy jest wyczuwalny, a sos balansuje pomiędzy słodyczą miodu i pomarańczy, a słonością sosu sojowego z lekką ostrą nutą w tle.

czwartek, 14 lutego 2013

Risotto ze szpinakiem

Na początku przepraszam Was, że od paru dni jest cisza na blogu, ale ten miesiąc u mnie w pracy to jakiś kosmos, do tego stopnia, że nie mam czasu ani siły gotować i wklepywać przepisów. Ale żeby blog nie umarł od czasu do czasu zbiorę się w sobie ;) Dziś mam dla Was risotto ze szpinakiem. Pomysł powstał bardzo spontaniczne podczas zakupów w sklepie. Już miałem sięgnąć po gotową mrożonkę, kiedy zauważyłem mrożony szpinak i przyszło mi na myśl risotto, bo chciałem, żeby było smacznie, ale jednocześnie szybko. Mrożony szpinak zastąpiłem świeżym baby, ale można użyć mrożonego. Byleby to nie była sieczka, a całe liście.

wtorek, 12 lutego 2013

Blog tygodnia Urwiskowo :)


Pochwalę się, a co mi tam :) Mój blog został doceniony przez mamy z Urwiskowo.com.pl i został blogiem tygodnia :) Bardzo się cieszę i bardzo dziękuję za to wyróżnienie :) Przy okazji udzieliłem krótkiego wywiadu (swoją droga chyba pierwszy raz w życiu), więc jeśli chcecie dowiedzieć się o mnie czegoś więcej to zapraszam na stronę Urwiskowa :)


P.S. Przepraszam, że ostatnio przepisy pojawiają się co 2 dni, ale niestety mam teraz straszny kocioł w pracy i niestety kompletny brak czasu na gotowanie.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Duszona wołowina z bułeczkami

Pomysł na dzisiejszy przepis wpadł mi do głowy przypadkiem, kiedy mignęły mi gdzieś odrywane bułeczki. Zachciało mi się takich i już je miałem robić, ale pomyślałem, że same bułeczki to jakoś nie to, na co mam ochotę. I wtedy wpadłem na pomysł, żeby zapiec je z gulaszem. Przygotowałem prostą i szybką duszoną wołowinę. Mięso pokroiłem w bardzo cienkie plasterki, dlatego nie potrzebowało dużo czasu, żeby zmięknąć. Oczywiście można przygotować tradycyjny gulasz, z dowolnego mięsa, a później zapiec go z bułeczkami. Muszę przyznać, że wygląda to wyjątkowo atrakcyjnie, zwłaszcza zapieczone w małych, indywidualnych porcjach, więc świetnie sprawdzi się jako danie dla gości. Zwłaszcza, że wszystko można przygotować z wyprzedzeniem, a w ostatniej chwili tylko złożyć w całość.

sobota, 9 lutego 2013

Wytrawne muffinki śniadaniowe

Dziś mam kolejną propozycję muffinek w wersji wytrawnej. Ostatnio były bardziej wyszukane, z krewetkami, imbirem i chilli (klik). Tym razem muffiny, które początkowo miały się nazywać muffinkami z szynką, serem, papryką i cebulą, ale to zdecydowanie za długa nazwa. Za to muffinki śniadaniowe świetnie oddaje ich charakter. Wymyśliłem je zastanawiając się co zabrać ze sobą następnego dnia do pracy. W lodówce znalazłem wszystko do kanapek, szynkę, ser, kawałek papryki, problem był w braku pieczywa. A że było już dość późno to nie chciało mi się iść do sklepu. Co innego piec muffiny późnym wieczorem, tego sobie nie odmawiam ;) Tak powstały śniadaniowe muffinki, wypchane po brzegi dodatkami. Świetne do pudełka do pracy, ale też idealnie sprawdzą się w sobotni poranek, taki jak dziś, jako niespieszne śniadanie.

piątek, 8 lutego 2013

Kurczak chow mein


Dziś kolejna odsłona popularnej chińszczyzny. Z okazji tygodnia azjatyckiego w Lidlu zaopatrzyłem się w parę produktów, w tym w makarony do dań chińskich. Kupiłem też makaron chow mein, więc postanowiłem go wykorzystać i przygotować kurczaka chow mein. Danie jest bardzo proste i szybkie do wykonania. Jednocześnie jest pełne smaku i aromatu, jak wszystkie dania kuchni chińskiej. Z podanej ilości składników wychodzi naprawdę pokaźna porcja, którą naje się jedna bardzo głodna osoba albo dwie normalnie głodne. Jeśli chcemy przygotować porcję dla 2 osób, warto zwiększyć ilość kurczaka. Ostatnio mam problem z kupieniem dymki. Trafiam na chudy szczypior i zwiędłe cebulki. Za to zawsze, kiedy chcę kupić szczypior to jest tylko gruba dymka, idealna do chińszczyzny. Ot złośliwość losu. Dlatego zastąpiłem dymkę zieloną częścią pora, ale jeśli uda Wam się kupić ładną dymkę to użyjcie jej.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...